Pomimo tego, że znamy tysiące słów w języku obcym, to nadal boimy się rozmawiać. Tylko dlaczego? Znam wiele osób, których zasób słownictwa jest niesamowity, a mimo to i tak boją się podnieść słuchawkę, zadzwonić i porozmawiać z innymi ludźmi. Znam również osoby, których język jest o wiele gorszy i jeżdżą po świecie po różnych konferencjach i świetnie dają sobie radzą (w każdej sytuacji). Można by pewnie powiedzieć, że jest to kwestia indywidualnych predyspozycji. Może i tak, jednakże jest kilka elementów, które sprawią, że mamy wewnętrzną blokadę – GRAMATYKA & NATIVE SPEAKER.
My na tle innych
Niestety, ale jako naród jesteśmy bardzo krytyczni w stosunku do siebie i nieśmiali zarazem – co z jednej strony z pewnością jest zaletą, ale nie w przypadku języka obcego. Jeżeli podróżujemy, to łatwo zauważyć co mam na myśli. Chodzi mi o inne narodowości, w których dzieci już od małego uczą się jak być otwartym i pewnym siebie. Amerykanie, czy też inni ludzie z Europy zachodniej wystarczy, że znają kilka słówek i już twierdzą, że są ekspertami w języku obcym . To wspaniałe! My mamy i zasób słownictwa i gramatykę a mimo to i tak twierdzimy, że jesteśmy słabi. To nie prawda! Tylko jak to sobie uświadomić? Porzućmy lęk i obawy, po prostu mniej się przejmujmy.
Punkt zwrotny
Nie jestem wystarczająco dobry! Nie mam dużego zasobu słów! Na pewno pomieszam wszystko i gramatycznie będzie to niepoprawne! Bzdura, Bzdura, Bzdura…!!! Chyba jednym z najważniejszych punktów zwrotnych jest fakt – Nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę native speaker. Wielu nauczycieli języka angielskiego potwierdza, że jest to kluczowa kwestia jaką należy sobie uzmysłowić. Dzięki temu łatwiej zaczynamy mówić. Pamiętajmy, że osoby z którym rozmawiamy nie zawsze są NS, a nawet jeżeli są to dla nas lepiej. On zawsze nas zrozumie, wyłapie kontekst oraz przekaz jaki chcemy dostarczyć. Musimy sobie uświadomić, że liczy się komunikacja (przekazanie informacji), a nie piękna oddźwięk poparty wspaniałym akcentem. Kiedy słuchamy osoby z Japonii, mówiące po angielsku, to możemy spokojnie powiedzieć – tak znam język obcy. Morał z tego taki, że inni też nie są NS i też mogą mieć obawy – ale zrozumieć się można, czasem nawet bez słów.
Gramatyka to nie komunikacja
To nie gramatyka sprawia, że jesteśmy dobrzy w języku obcym, tylko mowa poparta odwagą. Oczywiście podstawy gramatyki trzeba znać, ale bez przesady. Gramatykę , zawsze wpajają nam szkoły, a życie uczy nas komunikacji. Kiedy dzwonimy do innej osoby, to nie jest to egzamin ustny i nie dostaniemy oceny. Nie bójmy się, że mówimy prostym językiem, to dobrze. Mamy wtedy pewność, że osoba z którą rozmawiamy zrozumie nas. Nawet jeżeli pomieszamy szyk zdania, to czy NS nie robi tego również na codzień – oczywiście, że robi. Gramatyka ma nas wspierać i ważna jest w języku pisanym, ale kiedy chcemy się komunikować to nie skupiajmy się na niej w stu procentach, tylko skupmy się na tym co mamy przekazać drugiemu człowiekowi. Oczywiście zachęcam do poszerzania wiedzy i umiejętności w zakresie proprawnej gramatyki, ale to nie jest ostatecznie motorem napędowym w naszej codziennej komunikacji.
Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka
To chyba oczywiste, że praktyka jest najskuteczniejszą metodą przełamania bariery mówienia. Kiedy stawiamy pierwsze kroki w komunikacji przy użyciu języka obcego, przygotujmy sobie główne punkty, które chcemy powiedzieć. Na przykład kiedy mamy zadzwonić, zróbmy prostą listę kluczowych elementów, a nawet kluczowych słów z języka obcego. Nie przejmujmy się, że na początku nasza komunikacja wygląda nieporadnie, nie ważne…za każdym następnym razem będzie coraz lepiej. W dzisiejszych czasach mamy niesamowite możliwości, aby rozwijać nasze umiejętności komunikacji w języku obcym:
Nie zapominajmy, że w komunikacji nie chodzi o perfekcjonizm, nie musimy mieć brytyjskiego akcentu i znać miliona słówek, oraz biegle poruszać się w gramatyce. Celem jest prosta komunikacja, która przynosi efekty, a efekty pojawiają się, kiedy przełamiemy barierę mówienia.